Drony na… drutach? Rosja zaczęła wykorzystywać ciekawe bezzałogowce na wojnie

Wojna wymaga improwizacji i podobnie jak przysłowiowa potrzeba, jest często matką wielu wojskowych wynalazków. Rosjanie w przejawie najnowszego wynalazku postawili na niecodzienną formę sterowania dronami latającymi, w których to przewód w postaci światłowodu odgrywa główną rolę.
Amerykański operator drona FPV

Amerykański operator drona FPV

Drony latające z drutami. Czy ten wynalazek Rosjan ma sens?

Drony słyną z opcji zdalnego sterowania, która to pozwala np. latającemu bezzałogowcowi bez problemu wznosić się na wysokie pułapy i manewrować dookoła różnych przeszkód. Co je ogranicza? Tylko i wyłącznie warunki pogodowe oraz zasięg sygnału radiowego i na ten drugi problem Rosja znalazła właśnie rozwiązanie w postaci… przewodu. Właśnie tak – po prostu długiego przewodu, ale nie byle druta, a światłowodu.

Czytaj też: Rosja zapada się pod ziemię. Czarny scenariusz dotyczący tego kraju już się spełnia 

Z najnowszych doniesień prosto z frontu wynika, że Rosja wprowadziła do użytku bojowego nowe drony kamikadze, czyli te jednorazowego użytku, które zamiast medium bezprzewodowego, wykorzystują połączenie przewodowe. Nie jest to nic nowego w przypadku sprzętów, które muszą zwalczyć cele na stosownym dystansie, bo tak sterowane w wojsku są znane od wielu dekad (nawet naziści eksperymentowali ze zdalnie sterowanymi minami Goliath), ale w dzisiejszych czasach wybór ten jest bardzo… ciekawy. Pozostaje więc pytanie, czy oprócz samej ciekawości, ma w ogóle sens?

Drony kontrolowane przy pomocy fizycznego połączenia światłowodowego w miejscu bezprzewodowego łącza reprezentują tak naprawdę wielką strategiczną adaptację do wyzwań stawianych przez wojnę elektroniczną. Po raz pierwszy dowiedzieliśmy się o tym od ukraińskiego żołnierza z ekspertyzą w technologiach radiowych, który podzielił się swoim odkryciem rosyjskiego drona kamikadze typu FPV ze światłowodowym przyłączem. Czy to próba łatania braków technologicznych, czy rzeczywiście coś sensowego?

Czytaj też: Te pociski hipersoniczne powstały we współpracy z Rosją. Ich możliwości są coraz większe

Tak naprawdę samo zastąpienie bezprzewodowej łączności tą przewodową zapewnia jedną główną przewagę w postaci całkowitej odporności na zakłócenia. Problem ciągle leży w tym, że dron “ciągnie” za sobą światłowód, który swoje waży i może się zaczepić o różne przeszkody, ale w odpowiednim terenie może nie być to aż tak dużym problemem. Udowodniła to inna sterowana w podobny sposób broń, bo różnego rodzaju pociski przeciwpancerne czy torpedy, których połączenie przewodowe gwarantowało możliwość sterowania nimi po wystrzeleniu.

Pocisk z przewodowym połączeniem

Pewne jest jednak, że adaptacja tej technologii do użytku w dronach nie jest pozbawiona wyzwań. Chociaż przewodowe połączenie może zapewnić stabilny kanał komunikacyjny, wprowadza również wspomniane ograniczenia w manewrowaniu i zasięgu operacyjnym. Ukryciu operatorzy takich dronów ryzykują też wykryciem przez ciągnący się przez cały dystans od pozycji ataku do samego drona światłowód, którego przecież można zobaczyć i następnie pójść “po nitce do kłębka”.

Czytaj też: Chiny niczym Rosja? Woda zamiast paliwa w pociskach to wcale nie żart

Pomimo tych wyzwań, wprowadzenie dronów FPV sterowanych przewodowo może oznaczać znaczącą zmianę w sferze bezzałogowców na wojnie. Dlatego właśnie pojawienie się dronów kamikadze sterowanych przewodowo jest przypomnieniem o ewoluującej naturze technologii wojskowej i ciągłym poszukiwaniu przez strony konfliktu taktycznych przewag w wojnie.